"Dość zawłaszczania mediów publicznych przez partie polityczne!
Po latach traktowania Polskiego Radia i Telewizji Polskiej jak folwarków zarządzanych z politycznego nadania, mediom publicznym
grozi całkowite zniszczenie. Zasada parytetu partyjnego stała się własną karykaturą, gdy najważniejsze medium publiczne - TVP S.A. dostała się w ręce osoby przypadkowej i politycznie uwikłanej.
W trakcie zbójeckiej czystki kadrowej zwalniani są doświadczeni
dziennikarze, na wysokim poziomie etycznym i zawodowym; wyrzucani są
dyrektorzy cenieni za menedżerskie osiągnięcia.
Domagamy się uwolnienia mediów publicznych od podporządkowania interesom partyjnym, ustanowienia przejrzystych reguł wyboru
kierownictwa TVP i Polskiego Radia w oparciu jedynie o zasady kompetencji i profesjonalizmu.
ZG SDP wzywa do zapewnienia mediom publicznym niezależności i pluralizmu poglądów.
W imieniu Zarządu Głównego SDP
Krzysztof Fijałek
Wiceprezes SDP"
Solidaryzuję się z treścią tego apelu, tylko brak mi adresata. Wysłany został w powietrze, a tymczasem należałoby ten list kierować konkretnie z adresem do partii politycznych, szczególnie tych, które będą decydowały o kształcie ustawy medialnej: PO, PSL, SLD i w jakiejś mierze PiS. Należało wyrazić oczekiwanie , że po 20 latach demokracji przestaną traktować media publiczne jako teren swoich wpływów. To tylko i wyłącznie od nich zależy. Problem polega na tym, by WSZYSTKIE PARTIE potrafiły samoograniczyć się w wpływaniu na program za pośrednictwem wybranych przez siebie zarządzających mediami. Nie chodzi bowiem tylko o to, by wyrzucić wykonawcę jednej partii , by przyszli na to miejsce wykonawcy innych partii. To nie jest prawo naturalne - mieć swoich ludzi , tylko pazerność elit o niskich standardach demokracji. Czas, żeby i dziennikarze to zrozumieli i nie pisali różnych głupstw. Wybrani mechanizmem politycznym szefowie mediów ( przez sejm i partie ) muszą działać tylko zgodnie z ustawą. Partiom od tego wara. To jest możliwe i tego mamy obowiązek się domagać, nawet przy tak niskim poziomie naszej klasy politycznej. Wychowujmy ich zamiast zarabiać na ich słabościach. Chyba, że dziennikarzom chodzi tylko o kasę. Jeśli partie nie wejdą na wyższy szczebel kultury politycznej, żadna ustawa nie zabezpieczy mediów publicznych przed ręcznym sterowaniem. (chyba, że komercji na tym zależy, bo temat i wali się konkurenta) Następcy Farfała zrobią to w białych rękawiczkach. Można tylko zawstydzać i wrzucać ten temat tak często jak Palikota i Niesiołowskiego..
Czas, żeby i dziennikarze, którym zależy na czymś więcej niż kasie, to zrozumieli. Szefowie mediów wybrani mechanizmem politycznym ( przez sejm i partie ), muszą działać tylko zgodnie z ustawą. Partiom od tego wara.
Odezwę SDP poparł Jerzy Pomianowski , który poszedł krok naprzód:
"...Sądzę, że może ona spowodować konkretne skutki jedynie przez podjęcie konkretnych kroków przez członków Stowarzyszenia. Jednym z nich mogłoby stać się zgodne żądanie Kolegów, pracujących w publicznej TV, aby odczytana została w dziennikach i wiadomościach tych rozgłośni. Ewentualna odmowa spełnienia tego żądania stałaby się ważnym news'em dla prywatnych TV, radia i prasy. "
Jestem za pomysłem Jerzego Pomianowskiego. Piłka jest po stronie kolegów w TVP.
P.S Dla nie rozumiejących struktury TVP. Przewodnicząca Rady Programowej nie jest pracownikiem TVP. Nie może wydawać żadnych dyspozycji programowych, jedynie oceniać i wyrażać opinię. Moja opinia jest taka, ze apel SDP powinien znaleźć się na antenie, ponieważ jest to wydarzenie. Może wtedy media miałyby wpływ na jakość polskiej demokracji.