Janina Jankowska Janina Jankowska
4872
BLOG

P.Cezaremu Krysztopie - o niezbędnych informacjach.

Janina Jankowska Janina Jankowska Polityka Obserwuj notkę 157
Panie Czarku,  Miły, 

Może jestem poczciwa, ale trzeźwo myśląca i raczej systemowo. Nadto zawsze byłam zwolenniczką lustracji, ale dokonywanej indywidualnie uwzględniając okoliczności danej osoby. 

Podobnie jak Pan, uważam, że informacje o kulisach naszej transformacji, uwłaszczaniu nomenklatury w prasie, gospodarce, bankach, biznesie itd -  są absolutnie niezbędne !  Historie wielkich karier, banków, prywatyzacji, po których następowała likwidacja nie tylko zakładu, ale gałęzi przemysłu - czekają na swoich  autorów. Kto podejmował decyzje, kto obejmował kluczowe stanowiska w zarządach, radach nadzorczych, kto się na tym wzbogacił? Jaki procent , rodzącej klasy średniej stanowiła postkomunistyczna nomenklatura, a jaki nowi ludzie? 
Jednak mnie nie odpowiada  technika, jaka zastosowali autorzy książki "Resortowe dzieci". Tu nie wystarczą wyrywkowe informacje z wyrwanych okresów. Jak to przebiegało? Jaki jest stan na dzisiaj.  Tylko wtedy  ujawnimy mechanizm systemowy.  
Prasa i media są materią szczególną, bo to one kształtują wyobraźnię zbiorową i  opinię publiczną. Nie jest obojętne, kto wyznaczał tzw. linię programową zwłaszcza w tytułach wysokonakładowych i stacjach o największej słuchalności i oglądalności.  W pierwszym rzędzie potrzebne są badania składów zespołów redakcyjnych i naczelnych. Ilu było z rodowodem  postkomunistycznym , a ilu  bez ?  Ilu byłych członków PZPR? Takie dane powinni zebrać socjologowie.  Dziennikarze, autorzy opracowań  drążą dalej : jaki przekaz wychodził  z tych zespołów  w okresach ważnych debat  np. o ustawie lustracyjnej i dekomunzacyjnej. Jak pokazywano stosunki polsko - rosyjskie ? Czy każdy bywszy członek partii  był  przeciwko lustracji  i lansował uległość wobec Rosji ?   Wtedy wyniki będą niepodważalne.
Książka "Resortowe dzieci" to wielki misz  masz. Nie ma danych porównawczych.  Dużo ciekawych informacji z historii prasy,  radia i wchodzących na rynek nowych graczy -  prywatnych stacji telewizyjnych, wszystko interesujące, ale  wyrywkowe. O czym zatem jest ?  Tytuł książki  wskazuje, że chodzi o dziennikarzy  wywodzących się z domów pracowników SB, wysokich urzędników  partyjnych lub inaczej związanych z władzą komunistyczną, ale  to zaledwie garstka. Do worka "Resortowe dzieci" wrzucono TW, którzy ochoczo pisali raporty (a może pochodzili z dobrych rodzin?), Kontakty operacyjne (KO) od których SB uzyskiwała informacje, za ich wiedzą lub nie, tego nie wiemy, osoby posiadające teczki "Kandydat na TW", ale bez dokumentów , że donosili, członków  orgazacji partyjnych w redakcji. Wystarczyło być członkiem KZ PZPR, mieć praktykę studencką w Moskwie, należeć do organizacji studenckiej o nazwie ZSMP,  by znaleźć sie wśród "dzieci resortowych". ( str.307) Nie mówię już o osobach, które  szntażowano sprawami osobistymi. 
Pan powie, to wszystko jedno, bo chodzi o "systemowy apekt masowości uwikłania".    To proszę sie rozejrzeć, ile osób z Pana rodziny bliższej i dalszej tamtego pokolenia należało do PZPR lub ZSMP i miało kierownicze stanowiska ?  Rzuci Pan na nich kamieniem jak robią to internauci ?( Ciekawe, że nie  tropi się  SB-ków, systemu i ludzi, którzy nim kierowali.)
Reasumując, warto badać przeszłość, warto znać podstawowe  dane, wg określonego kryterium. Czekam, żeby socjologowie rozpoczęli w tej sprawie poważne profesjonalne projekty.
  
P.S. W tych próbach rozliczania PRL-u  ciągle brak drugiej strony tj. uczciwych zwierzeń tych, którym łamano smienia lub którzy uwierzyli w tamten system i jego metody. Mam tu na myśli starsze pokolenie. Nie starczyło odwagi cywilnej, by dać nam choćby takie zadośćuczynienie.   
 
 
 
 
 
 
  

Ten blog jest miejscem debaty o mediach, które wpływają na nasze myślenie, ale nie tylko.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka