Sala Kolumnowa Pałacu Prezydenckiego, ta sama, w której stał ogromny okrągły stół, dla mnie jest przede wszystkim miejscem docenienia wybitnych, cichych Polaków. Tu Prezydent Lech Kaczyński odznaczał zapomnianych kombatantów II wojny światowej, „żołnierzy wyklętych”, ofiary stalinowskich więzień, działaczy opozycji antykomunistycznej i „Solidarności”. Twarze wzruszone, niektórzy o kulach, na wózkach, najstarsi siedzieli na krzesełkach. Naprzeciw dostojni ministrowie. W rogu sali czystym, ciepłym głosem nazwiska odznaczanych odczytywała wysoka blondynka – Basia Mamińska. Ordery podawała Prezydentowi Marzena Pawlak. Podchodzili przejęci, szczęśliwi. Ostatni raz widziałam taką Salę Kolumnową 19 marca, kiedy odznaczani byli działacze NZS
13 kwietnia 2010 stały tu już dwie trumny z parą prezydencką. 14 kwietnia trumna z ciałem Basi Mamińskiej dołączyła w Sali Hetmańskiej do pięciu kolegów z Kancelarii Prezydenta . Teraz przed tą trumną stoi Marzenka Pawlak, najbliższa współpracownica Basi, dla której w ostatniej chwili zabrakło miejsca w samolocie. Do Katynia pojechała samochodem.
Dyrektor Barbara Mamińska kierowała jednym z najważniejszych trybów w Kancelarii Prezydenta - Biurem Kadr i Odznaczeń . Machina przygotowująca wszystkie nominacje i odwołania ze stanowisk kolejnych rządów, premierów, ministrów, awanse generalskie, nominacje sędziowskie, prócz tego współpraca z kapitułami orderów i naszym społecznym zespołem ds. opiniowania kandydatów do odznaczeń ludzi zapomnianych, a zasłużonych w latach 1956 -1989 w opozycji i w „Solidarności”- osobista inicjatywa Prezydenta Kaczyńskiego zwana „Przywracaniem pamięci”.
Nie była tylko urzędnikiem. Miała żywe kontakty z licznymi środowiskami kombatanckimi w całej Polsce. Miała ciągle mnóstwo pomysłów. Oprócz napływających drogą ustawową kandydatów do odznaczeń , Basia Mamińska prowadziła własne poszukiwania ludzi i zdarzeń historycznych, które umykały formalnym strukturom. Np. wyszukała nazwiska żołnierzy , kolejarzy i celników, którzy 1 września 1939 roku bronili dostępu do mostów na Wiśle w rejonie Tczewa i Szymankowa. Nagłaśniała mało znany incydent, pierwsze ofiary wojny, bo za ten opór Niemcy 1 września rozstrzelali kolejarzy wraz z rodzinami. Lokalnie w Tczewie, Szymankowie i Kałdowie co roku czczą tę rocznicę, ale ogólnopolskie media nigdy się tym nie interesowały. Basia Mamińska odnalazła potomków zamordowanych rodzin i jednego żyjącego obrońcę mostu w Tczewie. Przygotowała dokumentację do odznaczeń, które jedynemu żyjącemu i pozostałym bohaterom pośmiertnie , z kilkudziesięcioletnim opóźnieniem przyznał Lech Kaczyński w 70 rocznicę wybuchu wojny.
Jej zasługą było zorganizowanie odrębnych uroczystości wręczenia odznaczeń kobietom represjonowanym w więzieniach PRL, matkom, które urodziły w więzieniach dzieci. Pamiętam to niezwykłe spotkanie byłych więźniarek, często już tylko bardzo dorosłe ich dzieci odbierające odznaczenia dla matek. Maja Komorowska czytała listy, wiersze i pamiętniki więźniarek. Ostatnie podobne wydarzenie miało miejsce niespełna miesiąc temu, 26 marca 2010, kiedy pośmiertnie odznaczone zostały kobiety działające w służbie wywiadu ZWZ –AK, skazane przez sądy Rzeszy na karę śmierci przez ścięcie gilotyną lub toporem w latach 1940 – 1944. Przy tej okazji Basia Mamińska zorganizowała w Pałacu Prezydenckim konferencję pokazującą m.in. niezwykłe losy senator II RP, Władysławy Macieszyny, która uniknęła śmierci , ponieważ zacięła się gilotyna. Próbowałyśmy tym tematem zainteresować dokumentalistów medialnych. Na maj przygotowana była już pełna dokumentacja do odznaczeń kobiet, które otrzymały wyroki śmierci lub dożywocia w PRL w latach stalinowskich. Wśród nich Stanisława Rachwałowa – 4 lata Auschwitz i 10 lat w polskich więzieniach.(bohaterka reportażu Patrycji Gruszyńskiej – nagroda Prix Italia 2009) . Po powrocie z Katynia Prezydent miał podpisać te odznaczenia, jak również około 85 odznaczeń na najpiękniejsze święto rocznicy Konstytucji 3 Maja. Basia przygotowywała szczegóły tej uroczystości.
Czasem myślałam o niej „kobieta – orkiestra”. Potrafiła wiele. Pani dyrektor, najwyższej klasy urzędnik, w czasie uroczystości przejmowała rolę mistrza ceremonii. To ona z ogromną kulturą prowadziła ceremoniał wręczania nominacji i odznaczeń. Przy największych napięciach i pośpiechu, który często wyznaczało życie polityczne, wprowadzała swoim pięknym, ciepłym głosem – spokój i należytą danej sytuacji powagę. Wiem, ile ją to kosztowało.
W czasie uroczystości w Katyniu tym samym głosem miała wyczytać nazwiska obywateli Federacji Rosyjskiej odznaczonych przez Prezydenta RPw uznaniu wybitnych zasług w badaniu i ujawnianiu prawdy o zbrodni katyńskiej. W samolocie wiozła ordery. Dla historycznej prawdy przytoczę nazwiska osób i ordery, jakimi odznaczyć miał Lech Kaczyński 10 kwietnia w Katyniu:
KRZYŻEM KOMANDORSKIM ORDERU ZASŁUGI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ obywatel Federacji Rosyjskiej Pan Aleksander TRETIECKIJ
za wybitne zasługi w działalności na rzecz krzewienia polskości na Ziemi Smoleńskiej, za propagowanie prawdy o najnowszej historii Polski KRZYŻEM OFICERSKIM ORDERU ODRODZENIA POLSKI - Ojciec Ptolomeusz – Jacek KUCZMIK
KRZYŻEM KAWALERSKIM ORDERU ZASŁUGI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ obywatele Federacji Rosyjskiej
Pani Stanisława AFANASJEWA
Pan Aleksiej GURZOW
Pani Rościsława TYMAŃ
Pan Prezydent nadał również, za wybitne zasługi w odkrywaniu i upowszechnianiu prawdy katyńskiej, Krzyż Oficerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej członkom Memoriału Panu Aleksandrowi Gurianowowi i Panu Arsienijemu Roginskijemu – ordery miały zostać wręczone w późniejszym terminie.
Właśnie zapowiedział ich wręczenie pełniący obowiązki Prezydenta RP , marszałek Komorowski.
Basia Mamińska, córka oficera AK Tadeusza Osińskiego PS. „Teka”, pracowała z Lechem Kaczyńskim w ratuszu, gdzie wyjątkowo udzielił jej ślubu sam Prezydent Warszawy. Jakaś nieokreślona wspólnota postaw?, idei?, łączyła tego szefa i pracowników. Basia pracowała ofiarnie, z pełnym przekonaniem, że to wszystko ma głęboki sens, jakby wypełniała rodzinny obowiązek. Skrupulatna, wymagająca, ale zawsze bardzo pogodna. „Była filarem naszego urzędu, zawsze na miejscu, zawsze z inicjatywą”- powie później Jacek Sasin, wiceszef Kancelarii Prezydenta RP.
Dla mnie była osobą, z którą chciało się pracować, której można było zaufać jak siostrze. Bardzo ją lubiłam. 10.IV.2010. o godz. 6.13 rano w drodze na lotnisko omyłkowo nacisnęła mój numer w telefonie komórkowym i dzięki temu w każdej chwili słyszę jej głos. Wiem, ze te słowa skierowane są do mnie, choć adresatem był nieznany mi pan Darek. Dlatego napisałam ten tekst.